Otóż należy zacząć od tego, że przyrost ludności, jak wiadomo, nie dokonuje się w zwykłym postępie arytmetycznym, lecz narasta w postępie geometrycznym. Znaczy to, że regiony i kraje gęściej zaludnione dają automatycznie większy przyrost niż regiony i kraje zaludnione rzadziej. Obecnie w skali światowej przyrost ów jest bardzo szybki, na jedenaście narodzin wypada średnio pięć zgonów, różnica sześciu istnień ludzkich stanowi więc nadwyżkę, o którą co sekundę (!) powiększa się zaludnienie naszego globu. Rocznie przybywa na świecie 70 milionów nowych ludzi, to znaczy liczba równa dwukrotnej liczbie ludności Polski; oczywiście każ- dy z tych 70 milionów oznacza dalsze przyspieszenie narodzin czekających nas za kilkanaście lat.
Category: Masowa wyobraźnia
OD POCZĄTKU ISTNIENIA
Od początku istnienia cywilizacji ludzkiej na Ziemi zaludnienie naszego globu wzrosło do liczby około 3,5 miliarda mieszkańców. Za trzydzieści lat, według przewidywań demografów, ludność Ziemi wyniesie 7 miliardów, co znaczy, że w ciągu tych trzydziestu lat przybędzie tyle ludzi, co w ciągu poprzednich kilkunastu tysięcy lat. Przy tym tempie przyrostu, według obliczeń „Raportu Pearsona”, za sześć i pół stulecia na każdego człowieka wypadać będzie nie więcej niż 100 centymetrów kwadratowych ziemskiego lądu.Tego kolosalnego przyrostu ludności nie są w sta- riie powstrzymać żadne kataklizmy i wojny. Wprawdzie w XIV wieku epidemia czarnej ospy wytraciła połowę ludności ówczesnej Europy, jednak od roku 1796, kiedy to Jenner wynalazł pierwszą szczepionkę, podobne masakry nie zdarzają się już, zwłaszcza w rejonach rzadziej zaludnionych i wyżej cywilizowanych.
DEMOGRAFICZNA SPRAWA
Druga wojna światowa, która pociągnęła za sobą 50 milionów ofiar ludzkich,nie była w stanie zahamować przyrostu ludności i w dzień po zakończeniu wojny ludność świata okazała się liczniejsza niż na jej początku. Zasadniczą sprawą dla sytuacji demograficznej świata stało się zahamowanie, dzięki postępom medycyny, kierującej się szlachetnymi nakazami humanitaryzmu, śmiertelności wśród niemowląt. I tak na przykład jeszcze w roku 1950 w Egipcieha każdy tysiąc noworodków umierało ich w pierwszych tygodniach sto trzydzieści; w roku 1969 wskaźnik śmiertelności wyniósł trzydzieści na tysiąc^Dal- szymi przyczynami są: przedłużanie się życia ludzkiego w rejonach cywilizowanych oraz, przede wszystkim, wspomniana wyżej geometryczna zasada mnożenia się populacji świata.
NIEPOWSTRZYMANY PRZYROST
Ów niepowstrzymany przyrost naturalny rozkłada się nierównomiernie na poszczególne rejony świata. Od roku 1930 ludność Europy wzrosła o 100 milionów ludzi — ludność zaś Azji o 1 miliard. Za trzydzieści lat regiony świata należące do czołówki bogactwa, a więc Europa i Ameryka Północna, liczyć będą 1,5 miliarda mieszkańców, podczas gdy rejony ubóstwa i nędzy — Azja, Afryka i Ameryka Łacińska — zamieszkiwane będą przez 5,5 miliarda ludzi. W tej sytuacji już obecnie jedna piąta ludności świata dysponuje czterema piątymi wszelkich dóbr konsumpcyjnych wytwarzanych na kuli ziemskiej.Dopiero to ostatnie stwierdzenie pokazuje rozmiary niebezpieczeństwa. Jest rzeczą stwierdzoną, że im niższy poziom dobrobytu — tym większy przyrost naturalny.
REGIONY SKRAJNEJ NĘDZY
W rejonach najskrajniejszej nędzy ów przyrost jest najbujniejszy. W cierpiących wieczną nędzę Indiach roczny przyrost ludności wynosi 13 milionów, to znaczy tyle, ile wynosi cała ludność zamożnej Australii. Nie trzeba dowodzić, że najbardziej bezpośrednim tego rezultatem jest dalej pogłębiająca się nędza. Ogólnie w krajach niedorozwiniętych gospodarczo na każdych stu mieszkańców dwudziestu jest niedożywionych. Według danych ONZ ponad 300 milionów dzieci, a więc 22 procent wszystkich dzieci na świe- cie, żyje w stanie permanentnego niedożywienia.
PROCENT GŁODUJĄCYCH
Ów procent niedożywionych i głodujących nie tylko nie zmniejsza się, ale przeciwnie, głównie na skutek ogromnego przyrostu naturalnego w najuboższych rejonach świata — stale wzrasta. Tak więc w roku 1939 około 39 procent wszystkich mieszkańców świata spożywało mniej niż 2200 kalorii dziennie, to znaczy znajdowało się w stanie niedożywienia; obecnie dotyczy to już 60 procent ziemian. Wystarczy tych cyfr, aby uświadomić sobie, jakie mogą być społeczne konsekwencje tego stanu rzeczy. Andriej Zacharów, wybitny atomista radziecki, miał się wyrazić na ten temat: „Głód pociąga za sobą jako reakcję łańcuchową wojny i nienawiść i powoduje obniżenie się poziomu życia na całym świecie.”
MASOWA FALA BEZROBOCIA
Pociąga on również za sobą masową falę bezrobocia, tym razem nie spowodowanego, jak w omawianej wyżej wizji społeczeństwa postindustrialnego, brakiem potrzeby produkowania, lecz nędzą i niewydolnością produkcyjną społeczeństw. Od czasów kiedy hitleryzm pokazał, że masowe bezrobocie jest najżyźniejszym gruntem dla ekstre- mizmów społecznych, waga tego czynnika nie może być niedoceniana. I tak w Ameryce Południowej jedna czwarta ludności znajduje się w stanie całkowitego lub częściowego bezrobocia. W Indiach bezrobocie wzrasta w postępie trzykrotnym, w Singapurze — sześciokrotnym. W głodujących rejonach świata masy bezrobotnych i niedożywionych ludzi ze wsi wykazują tendencję do przesuwania się do miast, w nadziei znalezienia chleba i pracy.
OBOK PROCESU URBANIZACJI
I tak obok procesu urbanizacji związanej z rozwojem przemysłujak to ma na przykład miejsce u nas — odbywa się również osobliwy proces urbanizacji spowodowanej nędzą i głodem. W Afryce napływa do miast rocznie około miliona ludzi, w Ameryce Łacińskiej — 3 miliony,w Azji — 4 miliony. Dookoła miast współczesnych w rejonach Trzeciego Świata tworzą się więc coraz potężniejsze oceany nędzy, dzielnice przedmiejskie zamieszkałe przez ludzi, którzy sami pozostając w stanie nędzy i głodu, ocierają się równocześnie o dobrobyt grup uprzywilejowanych, co powoduje uczucia nienawiści i budzi chęć odwetu. Znane hasło: „Wsie oblegają miasta”, znajduje w tym logiczne wytłumaczenie i racjonalną przesłankę.
BYT ŚWIATA
Byt świata dostatku, świata wkraczającego w stadium konsumpcyjne lub postindustrialne, zostaje w sposób najbardziej ewidentny zagrożony przez narastający gniew głodujących mas z rejonów przeludnionych i ogarniętych nędzą. Równocześnie świat jako całość stał się już zbyt mały, zbyt zintegrowany, aby kraje bogate mogły odgrodzić się od krajów biednych. Przeczy temu nie tylko nakaz humanitarny, ale przede wszystkim racjonalnie zrozumiały interes samych bogatych, dla których pogłębianie się istniejącej obecnie sytuacji grozi wojnami, katastrofą, zagładą. Dlatego rację miał John Kennedy mówiąc: „Jeśli społeczeństwo liberalne okaże się niezdolne, aby przyjść z pomocą ogromnym rzeszom głodnych, nie uratuje ono również małej liczby tych, którzy są bogaci.”
WIELKI ŚWIAT NĘDZY
Ów wielki świat nędzy, z którym sąsiadujemy, stanowi więc nie tylko zagrożenie, ale i praktyczne zobowiązanie dla świata dobrobytu lub względnej choćby zamożności. Obecnie to, co najogólniej dałoby się określić jako „cywilizacja białych”, produkuje na jednej trzeciej powierzchni Ziemi 57 procent całej żywności świata; różnica w spożyciu jest jeszcze większa. Współczesna ludzkość, niezależnie nawet od różnic politycznych, dzieli się coraz jaskrawiej na kraje, które są coraz bogatsze, oraz na takie, które są coraz biedniejsze. Pomiędzy jednymi a drugimi powstaje dramatyczna przepaść. Jaka wynika z tego perspektywa na przyszłość, czy istnieją jakieś środki zaradcze wobec opisanego stanu rzeczy?